- Chodź do mnie – powiedział Maks po chwili milczenia. – Jeszcze się przeziębisz – Alicja na znak, że się zgadza twierdząco pokiwała głową.
Pomógł jej wstać, a
następnie złapał za rękę i splótł ich palce. Zmierzali w kierunku domu, przez
las, w którym niegdyś dawali upust swojemu pożądaniu. Tyle cudownych chwil
przeżyli właśnie tutaj. Alicja wspominając, uroniła parę łez. Po zaledwie 10
minutach wchodzili po schodach kierując się w stronę mieszkania Maksa. Podążyli
do salonu, Keller wskazał ręką, żeby usiadła, on udał się do kuchni w celu
zaparzenia herbaty z cytryną. Gdy wrócił zastał tak cudowny, a zarazem tak
znany widok – Ala spała. Przykrył ją kocem i spojrzał w jej czekoladowe oczy,
które teraz były przykryte równie pięknymi powiekami. Niestety, poważna rozmowa
musi zaczekać.
><
Obudziły ją
promienie słońca wpadające do sypialni, przez lekko uchylone okno. Rozejrzała
się i po chwili uświadomiła sobie, dlaczego tutaj jest. Leżała na dużym łóżku,
szczelnie okryta kołdrą. Po chwili dotarło do niej coś jeszcze, Maks leżał na
podłodze, oparty o nocny stolik. „No tak, widocznie tak długo mi się przyglądał
aż zasnął” – pomyślała, a następnie pocałowała go w czoło. Mruknął coś pod
nosem i zaczął przewracać się na drugi bok, jego ręka sunęła się i straciła
oparcie. Natychmiast otworzył oczy i ujrzał uśmiechającą się Alę.
- Będziesz się tak
ze mnie śmiała, czy może posuniesz się trochę? – powiedział z charakterystyczną
chrypką w głosie.
- A może jakieś
„dzień dobry”? – udała oburzenie.
- Dzień dobry –
wdrapał się na nią i przygryzł jej wargę, patrząc jak zareaguje. Długo nie
musiał czekać, bo od razu wpiła się w jego usta. Całowali się długo, na nowo
poznając smak ust drugiej osoby. Tak bardzo im siebie brakowało... Choć
wiedzieli, że seks nie zastąpi im rozmowy, nie umieli przerwać. Odrywali się od
siebie tylko w celu zdjęcia bardzo zbędnej, w tej chwili, garderoby. Przeżyli
jeden z najcudowniejszych, a zarazem aktywnych poranków. Za tym tęsknili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz